“Legendarny” polski schron z 1939 roku odnaleziony nad Liswartą

Mimo że od działań wojennych z września 1939 roku minęło już ponad 79 lat [artykuł ze stycznia 2019 roku – przyp. autor], to wydarzenia te nadal w wielu aspektach pozostają dla nas sporą zagadką. Do niedawna, jednymi z najmniej znanych były działania bojowe 7 Dywizji Piechoty we wrześniu 1939 roku. I choć w ostatnich latach dzięki kompleksowym badaniom odkrywane są kolejne karty z historii „wrześniowych” walk w rejonie Częstochowy, to bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że temat ten nadal posiada duży potencjał.

Pod koniec ubiegłego [2018 – przyp. autor] roku dokonano bowiem odkrycia, które może stanowić małą sensację, zarówno dla historyków wojskowości, jak i dla pasjonatów historii. Otóż na podstawie kilkuletnich badań prowadzonych przez niżej podpisanego, zebranych w ich toku materiałów oraz ich analizy zawartej w monografii Oddział Wydzielony „Lubliniec”, na podstawie dalszych badań terenowych i wskazówek udzielonych przez okolicznych mieszkańców, udało się ustalić lokalizację „legendarnego” polskiego żelbetowego schronu bojowego z 1939 roku, który według funkcjonującej przez wiele lat błędnej hipotezy znajdować się miał pod Szklarnią koło Kochcic, a w rzeczywistości – jak wykazały badania autora wspomnianej książki – znajdował i znajduje się nad Liswartą w Lisowie!

Aż do teraz, w powszechnej świadomości historyków i pasjonatów panowało przekonanie, że w 1939 roku w pasie działania 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty (czy też szerzej – Oddziału Wydzielonego „Lubliniec”) wybudowano cztery schrony żelbetowe, wszystkie w ramach pozycji opóźniającej „Lubliniec”, której bronił I batalion 74 Gpp mjr. Józefa Pelca. Natomiast „legenda” piątego schronu pod Lublińcem znalazła swój początek w archiwalnej relacji ppor. rez. Mieczysława Skiby, dowódcy plutonu kolarzy z kompanii zwiadowców 74 Gpp, który wspomniał m.in.: (…) Po mobilizacji, rozkazem dowódcy pułku, pluton kolarzy był zakwaterowany w miejscowości Szklarnia, około 3 kilometry od granicy polsko – niemieckiej, na północy-zachód [na północny-wschód] od Lublińca. Na prawo i lewo od plutonu były obsadzone stanowiska strzeleckie. Zadaniem plutonu było patrolowanie granicy, a w razie ataku nieprzyjaciela, bronić się w przygotowanych okopach i uniemożliwienie ataku nieprzyjaciela przez otwarty teren między dwoma laskami, gdzie były już zamontowane płoty kolczaste. W dniu 1 września o godzinie 5 rano dały się słyszeć wystrzały armatnie od strony Lublińca. Zarządziłem alarm plutonu i zajęcie stanowisk. O godzinie 5.30 na mój odcinek padł pierwszy pocisk artyleryjski, który trafił w środek budującego się bunkra betonowego, rozbijając go całkowicie. Pluton bronił się cały dzień. Przed wieczorem dostałem rozkaz przez gońca pieszego do wycofania się do szosy Lubliniec – Częstochowa. Miałem straty, dwóch zabitych i czterech rannych. Wycofałem się o godzinie 16.00(…). Z relacji wynika dosłownie, że wojna zastała żołnierzy ppor. Skiby na stanowiskach pod Szklarnią, na których bronili się cały dzień, a w czasie walki schron znajdujący się w budowie, został zniszczony w wyniku niemieckiego ostrzału artyleryjskiego. Wersję tę przyjęto „na słowo” i powielano w kolejnych publikacjach dotyczących tematu.

Tymczasem badania terenowe prowadzone w ostatnich kilkunastu latach w poszukiwaniu reliktów wspomnianego obiektu nie potwierdziły tych informacji, podobnie jak nie potwierdziły ich także relacje mieszkańców Szklarni. Z czasem, istnienie rzekomego piątego schronu pod Lublińcem zaczęto traktować w kategorii mglistej „legendy”, a nawet konfabulacji. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że budowa samotnego obiektu żelbetowego, poza skrajnym prawym skrzydłem pozycji „Lubliniec”, nie wchodzącego w jej skład i nie powiązanego z nią ogniowo, w rejonie, który miał być jedynie ubezpieczany przez wysuniętą placówkę, już z logicznego punktu widzenia wydawała się niemożliwa. Było to tym mniej prawdopodobne, że według pierwotnych założeń, na odcinku OW „Lubliniec” planowano budowę łącznie dwunastu obiektów żelbetowych: czterech na pozycji „Lubliniec” oraz ośmiu na linii Liswarty. Ponadto, według najnowszego stanu wiedzy jest także pewnym fakt, że co najmniej od godz. 9.00 (a prawdopodobnie nawet od godz. 8.00) do godz. 17.00 pierwszego dnia wojny, pluton kolarzy wraz z całą kompanią zwiadowców 74 Gpp, zajmował stanowiska nad Liswartą, między Taniną a Lisowem. Jeśli w ogóle, to pod Szklarnią pluton kolarzy mógł pozostawać między 5.00 a 7.00, co może potwierdzać relacja kpr. Henryka Jasińskiego, zastępcy dowódcy plutonu kolarzy 74 Gpp (która jednak jako miejsce rozpoczęcia szlaku bojowego plutonu wymienia Lubliniec):  (…) W dniu 1 września 1939 roku o godzinie 5.00 rano nasz wydzielony pluton kolarzy został zaalarmowany, że Niemcy uderzyli na graniczne placówki i zbliżają się do Lublińca. Jednocześnie usłyszeliśmy wybuchy pocisków artylerii i serie karabinów maszynowych oraz warkot silników samolotowych. Około godziny 6.30 pluton pod dowództwem porucznika, w którym pełniłem funkcję zastępcy dowódcy, opuścił miejsce postoju w Lublińcu, udając się w kierunku Lisowa. W czasie marszu, kilka razy samoloty wykonywały na nas nalot zrzucając bomby i ostrzeliwując z karabinów maszynowych. W Lisowie dostaliśmy rozkaz zajęcia stanowisk w ramach obrony 74 p.p. na linii rzeki Liswarty(…).

Jednocześnie według relacji mieszkańców Lisowa, w tym p. Karola Sojki, w rejonie, który pokrywa się z odcinkiem zajmowanym przez pluton kolarzy nad Liswartą, rozpoczęto budowę schronu żelbetowego, którego ostatecznie nie ukończono: (…) Na skraju lasu, po lewej stronie drogi z Lisowa do Taniny, gdzie nad rzeką znajduje się łagodne wzgórze, żołnierze rozpoczęli budowę betonowego bunkra. Na tę okazję wojsko pożyczyło od nas dużą beczkę, w której żołnierze mieszali cement. Kilkakrotnie chodziłem tam z kolegami, a jako że żołnierze znali nas dobrze, to mogliśmy się przyglądać pracy. Wtedy też widziałem jak wylewano podłogę bunkra, a następnie przygotowywano ściany. Niestety wojna przerwała prace(…). Ponadto, zarówno kpr. Walenty Łebek (dowódca jednej z drużyn w plutonie kolarzy), jak i wspomniany kpr. Jasiński (obaj zawodowi podoficerowie), podobnie jak ppor. Skiba, również wspominają o kilku zabitych i rannych w plutonie, tyle że w czasie całodziennych walk nad Liswartą, z podaniem konkretnych okoliczności ich śmierci. Wspomniany przez ppor. Skibę fakt, że „pluton bronił się cały dzień”, również pokrywa się z relacjami wspomnianych wyżej podoficerów, tyle, że „całodzienna obrona” miała miejsce na linii Liswarty, nie zaś pod Szklarnią (co obecnie oczywiste).

Wreszcie, warto jeszcze skonfrontować informację ppor. Skiby o pocisku artyleryjskim „który trafił w środek budującego się bunkra betonowego, rozbijając go całkowicie”, z relacją wspomnianego Karola Sojki, która potwierdza, że „po wycofaniu się polskich żołnierzy, w miejscu budowy pozostała tylko betonowa podłoga, powyginane pręty, roztrzaskane fragmenty betonu, porozrzucane deski i trochę innych materiałów budowlanych. Nasza beczka także stała na swoim miejscu, tyle że postrzelana jak sito. Później dowiedziałem się, że bunkier miał być skierowany na przeprawę w Taninie i w stronę mostu w Lisowie. Betonowa posadzka istniała jeszcze do niedawna, a być może nadal można odnaleźć jej pozostałości”. Nie ulegało już najmniejszej wątpliwości, że ppor. Skiba i p. Karol Sojka mówią o jednym i tym samym obiekcie.

W ten sposób udało się nie tylko potwierdzić faktyczne istnienie schronu, ale także ustalić przybliżony rejon w którym rozpoczęto jego budowę. Przy założeniu, że pozostałości schronu przetrwały do naszych czasów, ich odnalezienie było jedynie kwestią czasu.

Tak też się stało. Pod koniec ubiegłego roku [pod koniec 2018 roku – przyp. autor], „legendarny” polski schron bojowy nad Liswartą został odnaleziony na skraju nadrzecznego lasu, tuż obok obecnej oczyszczalni ścieków w Lisowie. Odkrycia dokonał autor wraz z członkami Stowarzyszenia Historycznego Reduta Częstochowa, a także – niezależnie – Marcin i Dominik Kasprzakowie (badacze dziejów polskiej fortyfikacji z 1939 roku), którzy zainspirowani informacjami zawartymi w monografii Oddział Wydzielony „Lubliniec”, również ustalili lokalizację nieukończonego schronu.

Na podstawie powierzchownych badań odnalezionego schronu udało się ustalić, że budowanym obiektem był schron bojowy do ognia bocznego dwustronnego (na dwa ciężkie karabiny maszynowe) na planie trapezu, z osiami strzelnic skierowanymi na most w Lisowie oraz most w Taninie. Schron był na etapie przygotowania do wylania ścian; do dnia dzisiejszego zachowała się wylewka poziomująca, fundamenty wraz z podłogą przelotni i podłogą izby bojowej oraz pozostałości zbrojenia ścian. Schron oszalowany deskami, z dalszej odległości stanowił wyraźną bryłę (choć zapewne zamaskowaną), stając się 1 września 1939 roku celem dla niemieckiej artylerii oraz działa bezpośrednio wspierającego atak nieprzyjacielskiej piechoty na tym odcinku. Co ważne, zachowane relikty schronu zdają się potwierdzać relację ppor. Skiby o zniszczeniu obiektu w wyniku ostrzału artyleryjskiego! Świadczyć o tym może urwane „ucho”, które siłą eksplozji zostało rzucone obok ściany czołowej oraz nienaturalnie powyginane pręty zbrojenia.

Choć więcej na temat odnalezionego schronu dowiemy się dopiero po przeprowadzeniu dalszych badań*, to już teraz nie ulega wątpliwości, że jego zlokalizowanie stanowi małą historyczną sensację oraz kolejny ważny ślad „wrześniowej” historii regionu. Obecnie, w pasie działania 7 DP, mamy zatem nie 16 a 17 zachowanych obiektów żelbetowych (schronów bojowych i obserwacyjnych), co jeszcze raz potwierdza, że historię – zwłaszcza działań wojennych – należy badać nie tylko w archiwach, ale także w terenie.

*W sierpniu 2019 roku fundament schronu został odkopany i zbadany przez członków Stowarzyszenia Historycznego Reduta Częstochowa i Stowarzyszenia Grupa Częstochowska Perun.

Fot. ze zbiorów Adama Kurusa

Powyższy artykuł został zamieszczony w Magazynie Historycznym “Nad Wartą” stanowiącym dodatek do Gazety Częstochowskiej (1403/nr 4/2019-01-24): https://gazetacz.com.pl/8222legendarny8221-polski-schron-bojowy-z-1939-roku-nad-liswarta-odnaleziony23600/

autor Adam Kurus